Po bardzo ciężkim meczu, wprost wyrywamy trzy punkty z gardeł Polaniczan.
W deszczowe sobotnie popołudnie na przedmeczowej zbiórce trener Zalewski miał do dyspozycji siedemnastu zawodników. W porównaniu do ubiegłego tygodnia brakowało Woźnego (praca), Maksylewicza, Bednarka (sprawy osobiste), oraz cały czas pauzujących Bielskiego, Świtalskiego (problemy zdrowotne), Korfantego i WIerzbickiego ( wyjazd za granicę). Do składu wrócił natomiast Piątkowski oraz zadebiutował Wojtyła, dotychczas broniący barw Polonii Bystrzyca Kłodzka.
Nasi przeciwnicy pojawili się w dużo skromniejszym składzie na czele z Tortyną,Banasiem i Domagałą czyli graczami decydującymi o sile zespołu, w tym sezonie o grze Polanicy decyduje jakość i zgranie, a nie ilość graczy i tak też było dzisiejszego popołudnia.
Polanica rozpoczęła z przysłowiowej górki i ruszyła do ataków,aktywni byli szczególnie Tortyna, Różewicz, Domagała,Kopytko i Radtke którzy próbowali szybkimi podaniami rozprowadzić naszą obronę,na szczęście brakowało im dokładności w końcowej fazie akcji. My natomiast rozbijaliśmy ich ataki i próbowaliśmy kontrować, świetną sytuację zmarnował Dereń będąc sam na sam, niestety piłka podskoczyła mu w ostatniej chwili i skończyło się nieczystym strzałem. Na wyróżnienie zasługują jeszcze strzały z dystansu Dymka i Szmigla które mocno postraszyły Ludwisiaka strzegącego bramki KS-u, oraz strzał głową bardzo aktywnego dziś Wojtyły.
Na drugą połowę wychodzimy z jedną zmianą, za lekko kontuzjowanego Pachołka wchodzi Piątkowski i trener ustawia go w ataku z Dereniem. Wydawało się że ruszymy do ataku, bo przecież gramy z górki, no i ponownie okazuje się że ta "cholerna" górka sama meczu nie wygra. Polanica okazała się bardzo dobrze przygotowana fizycznie i nadal atakowała, choć te ich ataki ograniczały się głównie do groźnych strzałów z dystansu z którymi dobrze radził sobie Uchman. Nasza drużyna niestety dała się nieco zepchnąć do obrony, ale mieliśmy swoje sytuacje, z bliska przestrzelił Gacek (Łukasz nie łam się, w końcu zaczniesz trafiać), groźnie strzelał Wojtyła, Dymek, Piątkowski. Ten ostatni okazał się czarnym koniem, w 75 minucie błąd popełniła obrona KS-u i bardzo dziś ambitny Damian to wykorzystał strzelając obok rozpaczliwie interweniującego Ludwisiaka. Szał radości zmącił niestety brzydki faul gracza Polanicy na Dereniu, Grzesiek musiał opuścić plac gry ze stłuczonymi plecami a w jego miejsce wszedł K. SIedlecki (który też chwilę później leżał na murawie kilka minut po bokserskim ciosie zawodnika KS-u). Ostatnie minuty to mały horror, rywale rzucili się do ataku, ale nadal brakowało im dokładności w wykończeniu i w bólach dowieźliśmy ten wynik do końca. Za ten mecz trzeba pochwalić całą drużynę, każdy zagrał ambitnie i na tyle ile mu siły pozwoliły. Mam nadzieję że za tydzień zagramy tak samo walecznie i na zero z tyłu.